Popularne posty

wtorek, 5 kwietnia 2011

...to dzięki Nim pokochałam góry...




Mama z Tatą pod Giewontem.... Ten widok był częsty w moim dzieciństwie i sprawił, że zaraziłam się wędrowaniem po górskich szlakach...

Rodzice ciągle nas gdzieś zabierali. Były to góry albo morze. Doskonale pamiętam wczasy nad morzem, byłam tam z nimi co roku. W szkole wysyłali mnie na na kolonie nad morze. Dzięki temu byłam większości nadmorkich miasteczek. Bardzo miło to wspominam...
Jednak w mojej pamięci szczególnie utwkiły wspomninia z gór... W góry jeździliśmy całą rodziną i wspólnie przemierzaliśmy szlaki Polskich Tatr. Pamiętam herbatę z termosu, którą piliśmy na Kalatówkach, wspinaczkę z plecakiem (ze stelażem) na Giewont, zajadanie się ciastkami mamy w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i przejażdżkę śmierdzącą bryczką do Morskiego Oka, po której mój brat siedzący koło bacy musiał prac ubranie...
Przeważnie jeździliśmy z rodzicami w Tatry więc pewno dlatego pokochałam wysokie góry. Szlaki tatrzańskie znam na pamięc. W każdy wolny weekend czy wakacje wyciągałam znajomych w góry i organziowałam wszystko tak, by jechali "na gotowe". Szybko zyskałam miano "organizatorki wypraw" i powiem szczerze, że dobrze się z tym czuję do dzisiaj...
Z czasem zaczęłam wyjeżdzac również w te niższe góry - Beskidy, więc moje zainteresowania sięgnęły poza Tatry... Tam można było pojechac nawet w zimie co też miało swój urok...

Jestem wdzięczna rodzicom, że rozbudzili we mnie "ducha wędrowca". Bardzo chętnie bym z nimi jeszcze gdzieś "wyskoczyła", niestety nie pozwala im na to zdrowie. Dzisiaj gdy wracam z jakiegoś wyjazdu mama pierwsza pyta o zdjęcia i "spaceruje" ze mną po szlakach..!